W'adrhŭn

Living World Zenduali z Manucode

Zenduali, której powierzono ochronę oaz przed zagrożeniami ze wschodu, postanowiła poprowadzić szybkie i zwinne siły na ziemie umarlaków, zweryfikować ich liczebność, ocenić zagrożenie i dowiedzieć się jak najwięcej o wrogu i okolicy. Jej pragnienie szybkości zostało jednak wkrótce wystawione na próbę.

Nękani przez nieruchome i ciche sny, które pachniały śmiercią, jej ludzie z każdym porankiem porzucali zapał do życia. Podążając za radami przedstawicieli kultów, dopilnowała, by jej ludzie spędzali każdą wolną chwilę zajęci polowaniem, tropieniem i treningiem bojowym, dowiadując się wszystkiego, co mogli o tej krainie. Jej wysiłki zdawały się przynosić efekty, dopóki jeden zwiadowca nie został sam na patrolu, pomimo jej rozkazów, by wszyscy zawsze pracowali w parach.

Jadąc zaciekle do obozu, raptor jeździec Akeena poinformował Zenduali, że poprzednie doniesienia zostały potwierdzone i że znaleziono duże ślady na obszarach od dawna uważanych za martwe. Podekscytowana perspektywą dzikich zwierząt nawet w tych stronach, radość Zenduali została szybko przyćmiona przez zauważalną nieobecność pary zwiadowczej Akeeny, Oatti. Wściekła, że jej rozkazy nie zostały wykonane, pozwoliła jednak zwiadowczyni odpocząć przez chwilę, po czym pojechała z nią, by odnaleźć Oatti.

Jazda okazała się trudniejsza niż jakakolwiek wcześniejsza. Zenduali, nawiedzana przez żywioły, gdy spadła na nich nagła burza piaskowa, dała się porwać szepczącemu na wietrze głosowi. Zagubiona i pochłonięta jego wabieniem, słuchała jego słów i rozpaczała, gdy bezchmurny deszcz mieszał się z oblegającą burzą piaskową. Gdy ziemia i żywioły wokół niej stały się bez życia i gniewne, Zenduali pogrążyła się w nieszczęściu, a młoda Akeena desperacko próbowała wyrwać ją z jej własnego umysłu. Udało jej się to dopiero, gdy burza ucichła, a Oatti została znaleziona z poderżniętym gardłem i zakrwawionym sztyletem w dłoniach.

Pod wpływem swoich doświadczeń podczas burzy i pochłonięta paranoją, uznała śmierć za morderstwo i zaczęła gorączkowo próbować wyśledzić winowajcę. Ostatecznie, pokonana przez własne wyczerpanie i rozpaczliwe błagania Akeeny, uznała śmierć za samobójstwo i wróciła z ciałem do obozu. Tam młodemu zwiadowcy urządzono pogrzeb w stylu samobójcy. Wciąż zmagając się z widmem rozpaczy i daremności, których doświadczyła podczas burzy, Zenduali zarządziła, że wszystkie prace będą wykonywane w czteroosobowych grupach.

Gdy już ustaliła, że nie ma czego tropić ani na co polować, Zenduali zdała sobie sprawę, ile czasu straciła, próbując walczyć z samą krainą umarłych i jak niewiele dowiedziała się o swoich wrogach. Zmagając się z własnym, nawiedzonym umysłem, rozkazała wielu cztero- i ośmioosobowym grupom tropicieli wyruszyć na zwiady w głąb Zaginionych Ziem i krain umarłych, podczas gdy sama pozostała w obozie, aby utrzymać dyscyplinę swoich sił, ponieważ racje żywnościowe niebezpiecznie się wyczerpywały. Jej cierpliwość została nagrodzona bardziej niż tego chciała: zauważono nie jedną, ale dwie siły umarłych. Jedną z nich był jej kuzyn, Yolmantok, który został zmuszony do zebrania jak największej liczby zwiadowców, by stawić im czoła. Druga była większą siłą, która zasiedlała i odkopywała ruiny starego miasta.

Wysyłając wiadomość do Oazy, Zenduali wysłała główny obóz na spotkanie z Yolmantokiem. Sama jednak zebrała niewielkie, zwinne siły i udała się na obserwację zrujnowanego miasta. Tam zobaczyła prace wykopaliskowe. Poruszając się ukradkiem, obserwowała liczby, zegarki i wzory, ale nie miała pojęcia o ich gotowości bojowej i taktyce. Upewniwszy się, że oaza zostanie zaalarmowana jako pierwsza, zdecydowała się wykonać śmiały plan jednego ze swoich kapitanów: atak typu "uderz i uciekaj", mający na celu zebranie jak największej ilości informacji o tym, czego szukają umarli i jak reagują na walkę partyzancką.

Bitwa o ruiny Diviny udowodniła Zenduali, że umarli nie będą łatwym przeciwnikiem. Chociaż została zmuszona do wycofania się znacznie szybciej, niż się spodziewała i zanim zdołała zadać jakikolwiek znaczący cios, udało jej się zauważyć, że umarli wydawali się skupieni na odkrywaniu grobowców. Zauważyła szybkość i skuteczność, z jaką odpowiedzieli na atak z zaskoczenia oraz cichą koordynację, z jaką się poruszali. Wyposażona w pewne straty, ale uzbrojona w wiedzę, Zenduali uciekła na zachód, jej misja zakończyła się tylko częściowym sukcesem.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter