Nowy głos

Epilog

"Większość miast słynie ze swoich towarów. Niektóre miasta produkują ser, podczas gdy inne handlują elegancką odzieżą i dobrami luksusowymi. Gerona jest pod tym względem nieco wyjątkowa, ponieważ oferuje ludzkie życie - opłacane złotem i gotowe do walki w wojnach obcych... Taka jest droga najemnika!".

- fragment słynnej sztuki Kupiec z Gerony.

 

Mathias wszedł do obskurnej tawerny z dala od ulewnego deszczu - w ciągu ostatnich kilku dni Geronę nawiedziły dziwne, szarawe opady, które sprawiły, że napięty klimat polityczny stał się jeszcze bardziej ponury. The Złośliwa wdowa nie jest zwykłą pijalnią - mieszkańcy miasta dobrze o tym wiedzą - jest ulubionym miejscem wielu firm najemniczych Gerony i ich potencjalnych patronów. W tym miejscu zawierane są umowy, a profesjonalne armie są zbierane, by prowadzić wojny w obcych krajach i królestwach, napędzane jedynie złotem i niepewnie podpisanymi umowami.

Dzisiejszy dzień był niezwykle pracowity; Mathias mógł to bardzo dobrze zauważyć, choć nie był zaskoczony. Ostatnie tygodnie były bardzo burzliwe, nawet jak na standardy Gerony, zmuszając wielu wielkich kapitanów najemników z regionu do szukania nowego zatrudnienia i wyboru strony w nadchodzącym konflikcie; choć skala działań wojennych na horyzoncie nie została jeszcze ustalona. Na wpół zagubiony we własnych myślach, Mathias przepłynął przez morze ciał, które zajmowały wnętrze tawerny, nie zwracając uwagi na niezliczone połyskujące rękojeści mieczy i innych tego typu schowanych broni, które unosiły się w całym pomieszczeniu jak lilie na mętnej powierzchni bagna; w umyśle profesjonalnego zabójcy człowiek bez widocznej broni jest bardziej niebezpieczny niż uzbrojony - ponieważ zamiast tego nosi ukryte ostrze.

W końcu Mathias zatrzymał się przed samotnym stolikiem w słabo oświetlonym końcu tawerny, zagłuszając kakofonię rozmów, która go ogarnęła i wpatrując się w mężczyznę, który przy nim siedział. Mężczyzna spojrzał na Mathiasa i zamrugał, biorąc łyk z brudnego kufla piwa, zanim zwrócił się do niego. "Wyglądasz na zagubionego, przyjacielu. Wydaje mi się, że najbliższa stajnia znajduje się po prawej stronie od wejścia do tawerny. Powinieneś być w stanie znaleźć tam zwierzę, które ci odpowiada... - przerwał, biorąc kolejny łyk kwaśnego piwa i bekając. "Wyglądasz na kogoś, kto lubi zwierzęta gospodarskie - jeśli nie masz mi tego za złe.

Mathias sięgnął w dół i złapał mężczyznę za kołnierz, podciągając go i przyciągając do swojej twarzy. "Jedyne, na co mam ochotę, to wypruć z ciebie flaki w całym tym zacnym lokalu, ty zarażony ospą draniu... Dwaj mężczyźni wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę, nie wypowiadając ani słowa, aż obaj wybuchnęli śmiechem. W jednej chwili Mathias puścił tunikę mężczyzny i rzucił się do szerokiego uścisku, obejmując go i ściskając mocno obiema rękami. "Niebiosa! Ile to już minęło, ty dupku?"

"Nie na tyle długo, byś mógł się porządnie wykąpać!" odpowiedział Filippo z chichotem, obejmując w zamian mężczyznę i uśmiechając się ciepło. "Chodź! Usiądź. Przyniosę nam trochę piwa; mamy sporo do nadrobienia.

Dwaj przyjaciele rozmawiali przez dłuższą chwilę, wspominając wspomnienia z dzieciństwa, które obaj dzielili, ich wspólne przygody jako najemników-weteranów i opowiadając o swoim życiu od czasu ostatniego spotkania. "Jak się miewa twój syn? - odezwał się Mathias po solidnym łyku piwa. "Ostatnim razem, gdy go widziałem, był wielkości kota w stodole i ciągle chciał bawić się moją brodą!

"Har!" wykrzyknął Filippo. "Jest teraz prawie tak wysoki jak ty - prawie jak prawdziwy mężczyzna! Ciągle prosi, by dołączył do mnie w pracy najemnika, ale ktoś musi pilnować farmy, gdy mnie nie ma na kontrakcie..."

Mathias zmrużył oczy, przysunął stołek bliżej stołu i zniżył głos niemal do szeptu. "Twój zespół podpisał kontrakt, co? No dalej - powiedz mi. Kto was wynajął? Miasto zostało ostatnio zalane przez potencjalnych kupców..."

Filippo dopasował się do tonu głosu przyjaciela, pochylając się bliżej, zanim przemówił. "Zostaliśmy porwani przez tego obcokrajowca z południa. Jakiś egzotyczny lord o imieniu Jahrod Iluminator - czy jakoś tak. Nasz kapitan mówi, że dobrze płaci i tylko na tym mi zależy; może po tym przejdę na emeryturę!". Filippo zatrzymał się i przeciągnął spojrzeniem po zatłoczonym pokoju, skanując otoczenie z atmosferą tajemnicy, zanim powrócił do rozmowy. "A co z tobą? Twoja firma jest jedną z najlepszych w okolicy; ktoś musiał cię już zatrudnić!"

"Tak, Tauria wylicytowała nasze usługi na cały sezon i wygrała! Chociaż nasz kapitan nie jest z tego powodu zbyt szczęśliwy; wiesz, co sądzi o tych City States. Nikt nie chce pracować pod tymi pożeraczami oliwek, ale płaca jest dobra - naprawdę dobra...".

Kolejna chwila pełnej zadumy ciszy ogarnęła obu mężczyzn, a Filippo przerwał ją jako pierwszy. "Wiesz - powiedział mężczyzna z otrzeźwieniem - nasi pracodawcy wydają się być skłóceni. To może się skończyć prędzej niż później..."

Mathias pochylił się bliżej, kiwając głową i głęboko wydychając powietrze. "Wygląda na to, że wojna zbliża się wielkimi krokami, przyjacielu. Chociaż wciąż wierzę, że jest nadzieja na uratowanie tej sytuacji - zanim wszystko przerodzi się w rozlew krwi..."

"W głębi serca zawsze dyplomata, Mathias. Niestety dla ciebie, płacą nam za walkę, a nie za myślenie. Chociaż wolę twoją różową perspektywę od wszystkich innych!" Z jękiem Filippo poklepał się po udach i wstał z krzesła, sięgając po ramię przyjaciela i zaciskając palce na jego przedramieniu. "Trzymaj głowę nisko, ty brzydki draniu! Nie chciałbym, żebyś został nadziany na jeden z moich bełtów..."

Mathias również wstał, ściskając ramię Filippo. "Zabawny jesteś, muszę ci to przyznać. Oboje wiemy, że nie jesteś w stanie trafić w szeroką ścianę zamku - a co dopiero w moje uderzające oblicze!

Obaj mężczyźni zaśmiali się po raz ostatni, mówiąc niemal jednogłośnie przed rozstaniem. "Zrób im piekło!"

Widok na Living World!