Gryzoń

Istnieje łuk, specjalny łuk, który Braeonowie kochają ponad inne
Mówią, że zaczęło się od złodzieja, który nazwał wszystkich wolnych ludzi "braćmi"

Hej! Ho! 
Znasz tego łobuza z bujnego Cherry Wood 
Niektórzy mówią, że elf, inni, że czart, jeszcze inni komentują jego męskość

Pewnego dnia prawie został złapany. Biada! Co za wstyd! Co za hańba!
Gryzoń siedział więc i myślał... "Na Panią i Jej Łaskę!".

"Hej! Ho!
Potrzebuję łuku, najlepszego łuku! Wyrzeźbiony ze złotego cisu Pani!
Daleko wystrzeli, mocno trafi, a mój cel przebije na wylot!"

I tak przemówił, tak zrobił i wykonał łuk niepodobny do innych
Przez dziesięć długich lat praktykował ją, a następnie nauczał swoich braci z Braeon

"Hej! Ho!
 "Odważni ludzie! Wolni ludzie! Łobuzy, jak ja, i dranie! 
Jedzenie i wolność ten łuk przynosi, przeciwko tym draniom szeryfa!"

"Hej! Ho! Hej! Ho!"
Dranie śmiali się tak wesoło "Uciekaj! Uciekać! Wy, stróże prawa, rycerze i strażnicy!
A kiedy przestraszeni Galowie zapytają "skąd? Śmiej się i pozdrów ich od nas!"

Braeońska pieśń ludowa o długim łuku,
w jednej z jego licznych odmian

W zakątku Braeonii, około trzech dni marszu na południowy zachód od Lantonii, kończy się prawo człowieka. Tam bowiem, pod gęstym cieniem drzew Wiśniowego Lasu, leży domena Gryzonia Lasu i jego orszaku Ludzi Marry.

Marry, Dziewica Lasu, to imię zrodzone z legend o pierwszych osadnikach Keltonni, którzy przybyli na Bounty jeszcze przed Upadkiem. Pierwsza wzmianka o tej osobie pojawia się w wierszu "Bláth silínfiodh, "Kwiat wiśni". Duch wody i lasu o imieniu Maer E'sili służył w niej zarówno jako dręczyciel, jak i obrońca nowo przybyłych osadników. Poprzez figle, podstępy, a nawet porywanie dzieci, nękała ludzi, sprowadzając ich na manowce, kradnąc ich topory i zostawiając w ich miejsce nasiona. W końcu jednak okazuje się, że duch dokonywał takich czynów, aby nauczyć ludzi, jak szanować ziemię i las. Podczas gdy poemat recytuje wiele mądrych i przydatnych lekcji, w tym nawet wskazówki dotyczące upraw i rolnictwa, w swej istocie działania Maer E'sili przekazywały jedną rzecz, subtelnie, ale skutecznie: trzymaj się z dala od serca lasu.

Legenda o Maer E'sili przetrwała wieki, a jej imię ostatecznie zmieniło się w Marry. Wszystkie legendy, opowieści i pieśni miały to samo założenie: bohaterka, bohater lub cała grupa ludzi wchodziła do Wiśniowego Lasu, przypadkowo lub szukając jej pomocy. W jego sercu spotykali Marry. Jej osobowość różniła się jednak w zależności od opowieści. Czasami potrzebujący otrzymywali pomoc, na zawsze uwielbiając ją za jej figlarną naturę, promienną urodę, a nawet uzdrawianie chorych i rannych. W innych opowieściach ci, którzy weszli do Wiśniowego Lasu, nigdy z niego nie wychodzili, stając się ofiarami jej okrutnych żartów, nagłych wybuchów i zimnego, przerażającego piękna. Innym razem niektórzy wychodzili, co prowadziło do spekulacji, że pozostali - czy to dzieci, chorzy, czy najsilniejsi wojownicy - zostali zaoferowani jako hołd za świadczone usługi, na zawsze dołączając do orszaku Marry jako jej słudzy. Niezależnie od tego, czy takie historie są prawdziwe, czy nie, takie relacje i opowieści ustały na wieki, z wyjątkiem być może cudownych widzeń przez chorych i umierających lub szczególnie makabrycznych zabójstw spowodowanych przez dzikie zwierzęta. Prawdopodobnie.

Dziś Marry of the Wood jest nadal pamiętana, a niektórzy zwykli ludzie wznieśli nawet ku jej czci kapliczki. Z czasem opowieści o jej tragicznej śmierci (w różnych okolicznościach) i nawiedzeniu starego Cherrywood stały się ulubionymi wśród zimowych bajek. Jej Ludziom zaczęła przewodzić istota znana jako Gryzoń, a pod jego rządami służyli oni znacznie innym celom... Przebiegłym podstępom, brutalnym rabunkom i euforycznemu świętowaniu nieporządku.

Dla reszty świata, oczywiście, zarówno Marry, jak i jej następczyni są uważane za mity, oczywiste bajki snute przez wieki, a teraz opowiadane jedynie w cichej ostrożności przez przesądnych ludzi. Ale dla miejscowych takie opowieści ukształtowały to, kim są, a tradycja głosi nawet, że Braeon Longbow był projektem Gryzonia i darem dla łobuzów i włóczęgów z Braeonii. Poza tym, niezależnie od tego, co myśli reszta świata, Braeonowie twierdzą, że istnieją solidne dowody na obecność gryzonia w Wiśniowym Lesie; można go znaleźć w pozostałościach po niekończących się napadach w lesie - najczęściej nie pozostawiając przy życiu żadnych świadków. Inni twierdzą, że gryzoń nie różni się niczym od zakapturzonego margrabiego Galanii-trans-Siny. Nie ma duchów w Wiśniowym Lesie ani gdzie indziej; są tylko sprytne bandy rozbójników, wykorzystujące opowieści przeciwko swoim prześladowcom, a ich przywódcy zawsze przyjmują płaszcz Gryzonia z Lasu.

Rozbójnik czy nie, dziś władze zdają się poważnie traktować zagrożenie ze strony Gryzonia, a poszukiwane plakaty opisują brodatą postać o zacienionych rysach twarzy, ubraną w brązowy bikoket bez piór, z cienkimi srebrnymi haftami z przodu, często pojawiającą się po dokonaniu szczególnie imponującego i/lub brutalnego napadu. Dla niektórych jest to dowód na istnienie namacalnych, bardzo realnych rabusiów. Dla innych nieuchwytny duch gryzonia stał się wygodnym kozłem ratunkowym, zasłoną zasłaniającą oczy przesądnym mieszkańcom, aby ukryć niekompetencję lokalnej szlachty lub jej korupcję.

Żadne z tych wyjaśnień nie tłumaczy jednak tego, że w tygodniach następujących po rabunkach bogactwo było czasami rozdawane w gospodarstwach rolników, co w najlepszym razie powodowało nieporządek społeczny, a w najgorszym - chaos oskarżeń, procesów i egzekucji. Co więcej, nie wyjaśniają, dlaczego żaden Cadeyrn nie odważył się wysłać sił do serca Cherrywood, aby wykorzenić tych morderczych rabusiów...

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter