Nords

Einar Banamathr, Mściciel

Niewiele wiadomo o życiu Einara Banamathra, Mściciela z Północy... zanim zabił boga i stał się najbardziej znienawidzonym i budzącym strach człowiekiem w Mannheim.

Einar był myśliwym, jeszcze jednym bezimiennym mieszkańcem niezliczonych wiosek, które starały się przetrwać na dalekiej północy. Dzięki sprytowi i umiejętnościom zarabiał na życie, co pozwoliło mu się ożenić i założyć małą rodzinę. Gdyby żył gdziekolwiek indziej, być może byłaby to suma jego życiowych osiągnięć, umierając ze starości w otoczeniu kochającej rodziny lub, co bardziej prawdopodobne, umierając na lodzie, zjedzony przez jakąś lodową potworność. Ale nie taki był los Einara. Żył on na terytorium Jöffura, boga dzików z Północy, i w ten sposób ich los został przypieczętowany. Aby zrozumieć jedno, musimy zagłębić się w drugie.

Niegdyś czczony jako jeden z potężnych Einherjarów, Jöffur był wojownikiem o wielkiej sławie. Jego lekkomyślna agresja, ognisty temperament i uparta odmowa śmierci były przedmiotem legend jeszcze zanim został wybrany i stał się Einherjarem. Jego wniebowstąpienie tylko wzmocniło te cechy, pozwalając jego nieostrożnym szarżom w pojedynkę powalić jötnara i rozbić ściany tarcz. Jego lekkomyślna natura sprawiła jednak, że był jednym z pierwszych Einherjarów, którzy nadużyli swoich mocy. Jego śmiertelne ciało, niezdolne do powstrzymania boskiego daru, wkrótce zaczęło się zmieniać, aby dostosować się do jego boskości. Zwiększyło to jego agresję i podsyciło gniew, zachęcając go do częstszego i bardziej lekkomyślnego korzystania ze swoich darów. W ciągu kilku dekad dumny Einherjar odszedł i narodził się Jöffur, Boski Dzik Północy.  

Nawet w tej zdewoluowanej formie Jöffur służył potrzebom swojego ludu. Biorąc pod uwagę jego terytorialną naturę, Dzik nieustannie patrolował swoje terytorium, a jakiś ślad bohatera jego ludu musiał przetrwać głęboko w jego zniszczonej psychice pomimo transformacji, ponieważ Dzik nigdy nie atakował osad. Ci, którzy żyli w tym zasięgu, wypracowali delikatny rozejm z Bogiem-Bestią, sadząc pola północnej pszenicy i jęczmienia, a także odporne północne sady wzdłuż jego trasy, aby ich obrońca mógł ucztować i zachować siłę, by odeprzeć inne drapieżniki. Cykl ten przetrwał wieki, ponieważ ochrona oferowana przez dzika umożliwiła sadzenie tych pól, zapewniając słabą równowagę, która pozwoliła populacji prosperować.

Los jest jednak zmienny i równowaga nie może trwać wiecznie. Głęboko na północnych polach lodowych Dzik napotkał potężnego wroga; niektórzy szepczą, że był to pomiot Jörmungandra, Węża Świata, ale nikt nie podróżował tak daleko w głąb lodu, aby się tego dowiedzieć. Chociaż Dzik przeżył to spotkanie, został poważnie ranny. Nie schodził przez trzy zimy, a bez jego sezonowych patroli lokalne drapieżniki stawały się coraz śmielsze, wkraczając na jego terytorium. Nieprzygotowani i źle wyposażeni, by poradzić sobie z tymi północnymi drapieżnikami, mieszkańcy zostali zmuszeni do porzucenia pól, które zasadzili jako daninę, skupiając się zamiast tego na własnym przetrwaniu.

Kiedy boska bestia powróciła, od razu stało się jasne, że coś jest nie tak. Jego potężne futro było rozdarte i krwawiło, a cała inteligencja uciekła z jego oszalałych oczu. Przemierzając jałowe pola, które niegdyś stanowiły dla niego schronienie, Dzik, oszalały i głodny, zwrócił uwagę na jedną z ufortyfikowanych wiosek, które się nimi opiekowały. Nic już nie zostało. Nawet drewniana palisada, która ją chroniła, została zniszczona, a żaden z jej mieszkańców nie przeżył. Dwie kolejne wioski zostały utracone w szale dzika, zanim jego ścieżka migracyjna poprowadziła go dalej, ale wieśniacy wiedzieli, że powróci.  

Przerażeni tym pokazem boskiej potęgi, mieszkańcy Rubieży zadbali o to, by jego pola były obsiane i gotowe na następny sezon, poświęcając setki osób z powodu niedożywienia, ataków drapieżników i odmrożeń, aby ich bóg był usatysfakcjonowany. Ich wysiłki poszły jednak na marne.

Boska Bestia zjadła mięso człowieka i nabrała na nie ochoty.

Tak więc mężczyzna, który miał zostać Einarem Banamathrem, powrócił do swojej wioski po tygodniowym polowaniu, aby znaleźć ją w ruinie, a szczątki całej populacji, w tym jego żony i dziecka, w parującej kupie śmieci pośród ogromnej opuszczonej dziupli.

Można sobie tylko wyobrazić, jaki wpływ miało to na dumnego mężczyznę, ale konsekwencje były aż nadto widoczne. Człowiek, który stał się Einarem Banamathrem, zebrał swój dobytek i wyruszył w lodową krainę, by upolować boga. Sześć miesięcy później powrócił. Boska Bestia nie wróciła.

Przyjął imię Einar, samotny wojownik, i zamieszkał w małej chatce przy swojej starej wiosce, zdecydowany spędzić resztę swoich dni na polowaniu na bestie, które teraz będą nękać jego lud. Początkowo odrzucany i wyśmiewany za swoje niedorzeczne twierdzenia, nadchodzące miesiące i zmiana pory roku dowiodły jego racji: Boska Bestia nie powróciła. Ludzie zaczęli zauważać w nim pewne rzeczy; polował na Fenrir i zrobił to sam; Płaszcz ze szczeciniastego futra, który nosił, był wykonany z jednego kawałka bez szwów i szwów, a jego kościana włócznia nigdy się nie stępiła ani nie wymagała wymiany. Powoli, ale z pewnością ludzie byli zmuszeni zaakceptować prawdę: ten człowiek zabił Boga.

Duma, fanatyzm i ambicja sprawiły, że w kolejnych miesiącach wyzwania nadeszły szybko i wściekle. Skończyły się równie szybko, gdy Einar zabił Angrima Ó-Fœrę, jarla Langdal, najbardziej przerażającego wojownika na północy. Zgodnie z prawem Nordów wyzwania te uczyniły go jednym z najbogatszych ludzi na Północy, ponieważ majątek jego przeciwników stał się jego majątkiem. Wraz z bogactwem przyszedł niechciany tytuł i odpowiedzialność Jarldoma, a choć jest on znienawidzony i znienawidzony, ludzie w Reach wiedzą, że jest ich najlepszą nadzieją na przetrwanie w nadchodzących latach.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter