Hundred Kingdoms

Świt i zmierzch

"Każdego świtu i o każdym zmierzchu każesz im się ubierać, stać nieruchomo, patrzeć przed siebie i słuchać, jak ich oficerowie składają te same raporty. Raporty, które i tak trafiają na twoje biurko". Westchnęła, by podkreślić żmudność tego wszystkiego. Ponieważ był nużące. Według Aspektów było to prawie tak nużące, jak jej wczesne obowiązki szkoleniowe. Miały zaszczepić w niej pokorę, samokontrolę i, jak podejrzewała, posłuszeństwo. Nie mogła być jednak pewna. Tego ostatniego nigdy nie nauczyła się zbyt dobrze. A może jednak? Zdała sobie sprawę, że mówiła cicho, aby żołnierze jej nie usłyszeli, tak jak prosił. Ta myśl ją zirytowała.

"W takim razie poranne inspekcje! - mówiła dalej, podnosząc nieco głos, by dać do zrozumienia samej sobie, jeśli nie komukolwiek innemu. "Czy zdajecie sobie sprawę z absurdalności tego wszystkiego? Witajcie, odziane w metal, uzbrojone w miecze świetlne maszyny do zabijania. Pościeliłaś dziś rano łóżko?

Irytująco przewidywalny mężczyzna zdawał się ją ignorować, zamiast tego kiwając głową na swoich żołnierzy, z tym zwykłym surowym wyrazem twarzy, który wyglądał na wyrzeźbiony, a nie noszony. Mężczyźni zdawali się reagować na tę postawę, przyznała. Na spotkaniu dyplomatycznym lub w sali balowej nie różniłby się niczym od broni na wystawie: równie elokwentny jako mówca i niezręczne przypomnienie o alternatywach, które zepsuło nastrój wszystkim. Ale tutaj? Pojedyncze skinienie szybko poruszyło całe zgromadzenie, jakby najmniejszy ruch jego głowy lub drobna zmiana wyrazu twarzy wywołały dźwięk dziesiątek metalowych butów odbijających się echem w gromkim łoskocie. Wymyślił też świetne sposoby na to, by jej magia uzupełniała jego oddziały i vice versa. Podziwiała to, być może tak bardzo, jak nienawidziła powtarzających się ćwiczeń.

Czekaj. Broń na wystawie. Jej oczy rozszerzyły się, a palce zaczęły nerwowo stukać po bokach, gdy pozwoliła, by jej umysł zaczął zastanawiać się nad urządzeniami, które podłożyła.

Nie zignorował jej, ale musiała poczekać. Istniały pewne procedury. Po udzieleniu przepustki ostrym skinieniem głowy, jego sierżanci wydali komendy "spocznij", które odbiły się echem w ciszy zapadającego zmierzchu, a metalowe buty podążyły za nimi z gromkim łoskotem. Był to znajomy, pocieszający dźwięk, który towarzyszył jego własnym zmierzchom i świtom od dziesięcioleci.

"Chodzi o dyscyplinę, porządek, małe osiągnięcia" - odpowiedział w końcu, zaciskając ręce za plecami, gdy odwrócili się i zaczęli wspinać się po schodach z powrotem do stanowiska dowodzenia. "Jeden z moich dowódców powiedział mi kiedyś, że jeśli chcesz zmienić świat, zacznij od pościelenia łóżka".

Jego wuj nalegał na sprowadzenie maga do swoich oddziałów. Książę, który był zagorzałym imperialistą, chciał wesprzeć instytucje cesarskie, a także dodać prestiż i potęgę kapituł do swojego orszaku. Sam będąc imperialistą do szpiku kości, poparł ten pomysł, ale Aelomancerka okazała się dla niego... wyzwaniem. Tak szybka w działaniu, jak i znudzona, jej magia była, jak sam przyznał, potężnym dodatkiem do sił jego wuja, nie wspominając o tym, że często przedstawiała zupełnie inny punkt widzenia niż jego, z bystrym umysłem do strategii, nawet jeśli nieortodoksyjnej. Z pewnością cenny atut, nawet jeśli jego surowy, wojskowy sposób myślenia został wytrącony z równowagi przez jej zachowanie, a jego zdyscyplinowana natura często nie mogła otrząsnąć się z niepokoju w jej obecności. Zanotował w myślach, by dodać jeszcze więcej ćwiczeń dla niej i jego ludzi w harmonogramie musztry. Jeśli podzielali takie uczucia, musiał być pewien, że przyzwyczaili się do jej obecności i metod na polu walki.

 "Jeden z moich powiedział coś innego" - odparła. Znowu to samo, całkowita zmiana, zarówno w postawie, jak i temacie. Jej głos był dosadny, nawet zdystansowany, a żartobliwa ironia, która wcześniej go zdobiła, teraz całkowicie zniknęła, gdy wpatrywała się w dal, stukając arytmicznie lewą ręką w nogę. Zmarszczył brwi, a jego kręgosłup zadrżał nieprzyjemnie z powodu nagłej zmiany nastroju, zanim kontynuowała, odwracając się, by mówić do niego, jakby ponownie skupiła się na rozmowie. Jej ręka również przestała stukać, teraz poruszając się podczas mówienia, jak to miała w zwyczaju.

Powiedział, że "osiadły umysł czyni ślepym". Myślę, że zarówno twój, jak i twojego wuja, są zbyt ustatkowane, by dostrzec, że twój drogi kuzyn organizuje o jedno przyjęcie za dużo z udziałem przyjaznych suwerenowi rycerzy, nawet w tej chwili. Zmarszczył brwi, zaskoczony.

 "Co byś zasugerował?" - zapytał uroczyście.

"Sugerowałabym, żebyśmy tam poszli. Oczywiście z niewielką eskortą", odpowiedziała, gdy słońce zachodziło za nimi, malując niebo, hełmy i stalowe miecze na krwistoczerwono.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter