W'adrhŭn

Opowieść o latającym kolibrze

Ludzie w Hundred Kingdoms zaczynają uczyć się imienia Nagral z Coati, a plotki o nagłym pojawieniu się barbarzyńców W'adrhŭn na ich ziemiach rozprzestrzeniają się szybciej niż imię odpowiedzialnego za to człowieka. Być może jest to świadectwo odosobnienia oferowanego przez Claustrine, że opowieść, którą znają plemiona, jest dokładnie odwrotna. Podczas gdy los ich pobratymców, którzy przekroczyli bramy, pozostaje dla nich tajemnicą, opowieść o tym, jak jeden W'adrhŭn ich tam zaprowadził, jest powszechnie znana, a Kult Głodu opowiada ją teraz jako "Opowieść o latającym kolibrze".

Nagral z Coati urodził się pod gwiazdami pustkowi. Syn Neagi z Coati i It'teekala z Raptor's Fang, ciąża jego matki była bolesna od samego początku, tak bardzo, że myślano, że okaże się Warbredem. Kiedy okazało się, że tak się nie stanie, otrzymał przydomek "Warling", który towarzyszył mu przez całe życie wśród plemienia. Sama Neagi nigdy go tak nie nazwała. "To wielkiemu duchowi daję ciało", zawsze powtarzała, "a nie przeklętemu, który złamie moje".

Rzeczywiście, dorastając, Nagral nie był ani najsilniejszym, ani najszybszym z młodych Coati, a jego los, jak sądzono, będzie związany z plemieniem. Uparty jak leniwa Gromowładna, młody Nagral nie znosił ostateczności takiej rozmowy. Początkowo spędzał godziny na pustkowiach, z dala od obozu, próbując doskonalić swój słuch. Gdyby miał zostać Mówcą, nie byłby Związany. Ale kiedy stało się jasne, że nie ma tego daru, zwrócił się ku trudniejszej ścieżce. Kiedy jego koledzy grali, on trenował, próbując zbudować mięśnie. Kiedy oni siadali, by odpocząć, on stał, próbując zwiększyć swoją wytrzymałość. Nocami próbował skradać się wokół wachty, próbując ukraść ich broń, zanim zostanie zauważony. Otrzymane chłosty nauczyły go skradania się i polowania. Co roku przyglądał się Próbom, obserwując i ucząc się od zwycięzców, podczas gdy jego pobratymcy wiwatowali i świętowali. Tylko wtedy, gdy Kult Głodu dzielił się opowieściami, siedział cicho i chłonął historię swojego ludu. W końcu, choć nie był nielubiany przez rówieśników, jego nawyki często go izolowały i pod wieloma względami Nagral miał narzucone sobie, samotne dzieciństwo. Samotne, ale nie bez nadzoru.

W końcu nadszedł rok jego próby, ale Nagral nigdy nie miał okazji się sprawdzić. Gdy wywołano jego imię, Scion Aekundur podniósł rękę: "Ten należy do Ukunfazane", powiedział. Te pięć słów zadecydowało o przyszłości Nagrala, który został powołany przez Kult Conquest. Była to niezwykle rzadka praktyka, ponieważ Kult zazwyczaj wybierał swoich członków, jeśli w ogóle, spośród zwycięzców. Bycie wybranym wcześniej było jednym z najwyższych zaszczytów zarówno dla jednostki, jak i dla plemienia, ponieważ oznaczało, że czyjaś wartość została już dostrzeżona i uznana, a plemię wychowało wyjątkową jednostkę. Ale podczas gdy zgromadzeni Coati wiwatowali i wykrzykiwali jego imię, młody W'adrhŭn błagał, by pozwolono mu sprawdzić się bez względu na wszystko. "Mężczyzna powinien skosztować owoców swojej pracy, czy to słodkich, czy gorzkich" - powiedział, ale Sykion uśmiechnął się. "Żuj, synu Neagi, i żuj przez wiele lat. Skórka i miąższ tego owocu są gorzkie, ale gdy tylko wyssiesz nasiona, poznasz, co znaczy słodycz". I rzeczywiście okazało się to gorzkie, ponieważ neofici Ukunfazane musieli przez rok uczyć się na wszystkich stanowiskach w społeczeństwie W'adrhŭn. Przez następny rok swojego życia Nagral z Coati spotkał się z przyszłością, przed którą przez całe życie próbował uciec: był związany z plemieniem swojego ojca.

Zgodnie z intencją stojącą za tą praktyką, następne lata dały Nagralowi niezrównany wgląd w społeczeństwo W'adrhŭn. Jak każdy Wybraniec z Conquest, Nagral nauczył się zdobywać pożywienie z Wiązanymi; trenował z Dzielnymi, uczył się rzucać z Łowcami i opiekować się zwierzętami z Mówcami. Jak sam przyznał, jego ulubionym rokiem był ten spędzony z Kultem Głodu. Przez cały rok Nagral słuchał i poznawał historie swojego ludu, własnego plemienia i innych, a nawet Ukunfazane. Z każdym kolejnym stażem Nagral poznawał swój lud, jego praktyki, mentalność różnych grup i plemion. W końcu został przedstawiony bogini Ukunfazane. W ciągu roku został zaprzysiężony jako jej Wybraniec i nigdy nie wrócił do swojego plemienia, jak to było w zwyczaju. Rok później został mianowany jej małżonkiem.

W wieku dwudziestu lat jego imię było już prawie nieużywane; Nagral z Coati był imieniem pamiętanym tylko przez tych nielicznych, z którymi zaprzyjaźnił się podczas swoich podróży. Dla reszty był HuitzilinKoliber Conquest, małżonek Ukunfazane, jej pomocnik, posłaniec i narzędzie jej woli. Przemierzał plemiona ze swoją boginią lub w jej imieniu, pomagając jej kształtować ich lud, wymierzać sprawiedliwość, gdy było to potrzebne, i przynosić pokój, gdy było to konieczne. Słodycz, którą niegdyś obiecał mu jego Syn, smakował każdego dnia... ale niektórzy twierdzą, że nigdy nie zapomniał goryczy.

Nawet Kult Głodu nie zna opowieści o tym, co dokładnie skłoniło go do opuszczenia swojej bogini, a jeśli tak, to nie podzielił się tym przy ognisku, podobnie jak Nagral. Niektórzy twierdzą, że był to po prostu czas; w przeciwieństwie do dawnych Królewskich Małżonków, Huitzilin nie był dożywotnią pozycją, ani nie dzielił jej mocy i obciążeń. To było naturalne, że w końcu powróci, by służyć swojemu plemieniu. Inni twierdzą, że widział niesprawiedliwość, której bogini nie chciała zaradzić; że podczas gdy niektóre plemiona prosperowały w oazach, inne zmagały się z głodem i wyginięciem na jałowych krajobrazach Pustkowi, żyjąc jako złodzieje i najeźdźcy. Jeszcze inni twierdzą, że pozostał jej narzędziem; że to wola bogini poprowadziła go na jego ścieżkę. Niezależnie od prawdziwego powodu i okoliczności, dwie rzeczy są znane: Huitzilin i Ukunfazane wielokrotnie się kłócili, a przynajmniej Huitzilin się kłócił, a bogini słuchała. Pewnego dnia Huitzilin powrócił do swojego plemienia i ponownie został Nagralem Coati; a przynajmniej tak twierdził, gdyż Ukunfazane nigdy go nie zastąpiła, a żaden inny nie otrzymał imienia Huitzilin na jego miejsce.

Ale Nagral z Coati nie zadomowił się w swoim nowym życiu. Wkrótce miał przemówić do swojej Rady, wzywając ich do myślenia zarówno o przeszłości, jak i przyszłości. Ich plemię od pokoleń żyło jak koczownicy. Tam, gdzie kiedyś Coati osiedlili się na bogatej ziemi, teraz stąpali po zgniłych stopach, a ziemia umarła na nowo. Ponieważ Oazy już dawno zostały zasiedlone, nie było już miejsca dla przesiedleńców, a Coati nie byli jedynymi, których spotkał taki los. Tuskbow, Peccari, Złamana Szczęka, Czerwone Kolibry, Blade Sowy... wszyscy oni zostali zmuszeni do opuszczenia żyznych ziem pozostawionych przez jesienne deszcze i wędrowania po pustkowiach. Ale teraz nadchodzili umarli, a te ziemie już dawno zniknęły.

Ale były też inne ziemie, zielone i żyzne, za Górami na zachodzie...

Po powrocie na Pustkowia Nagral nie zwlekał z podjęciem działań i po kolei odwiedzał inne plemiona nomadów. Jego przesłanie było proste: Wystarczająco. Dość odpierania śmierci. Dość życia na resztkach i dość walk. Podczas gdy plemiona w oazach prosperowały pod dachami z drzew i ciepła, koczownicy z trudem zarabiali na życie, korzystając z ubogiej oferty Pustkowi i zimnych nocy pod rozgwieżdżonym niebem. Wszyscy oni posiadali kiedyś wiedzę o ujarzmianiu ziemi i wiedział, że wiedza ta nie zaginęła. Kult Głodu zachował ją w opowieściach, pieśniach i zapiskach. Potrzebowali tylko ziemi do ujarzmienia. Taka kraina leżała za Murem Gór.

Zadanie Nagrala nie było łatwe. Wiele głosów z wahaniem odpowiedziało na jego wezwanie. Drapieżniki obawiały się o swoje bestie na ziemiach za górami, Mistrzynie wątpiły w przyszłość swoich Związków i ich wpływy, gdyby styl życia i potrzeby plemion uległy zmianie, a Wodzowie unosili podejrzliwie brwi, ponieważ Nagral przemawiał już jako przywódca wojowników, mimo że należał do innego plemienia. Ale upiorny płaszcz Huitzilina wciąż był luźno owinięty wokół jego ramion. Jego słowa miały swoją wagę, a sługusy i szamani milczeli.

Nagral odpowiedział czynami na wątpliwości i ostrożne szepty, poddając się próbom każdego plemienia, które odwiedził. W ten sposób ogłosił się wojownikiem każdego plemienia, a nie tylko swojego, wiążąc swój los z ich losem. Pod wieloma względami było to czysto symboliczne posunięcie, ale nie bez znaczenia. W końcu sama Ukunfazane była przywódczynią każdego plemienia. Gdy Huitzilin związał się w ten sposób również z nimi, koczownicze plemiona były teraz związane więzią, która choć nie była ani nierozerwalna, ani nie gwarantowała pokoju, mówiła o wspólnym przeznaczeniu. Wielu uważało, że to nie wystarczy i wiadomo, że Nagral rozmawiał na osobności z wieloma członkami Rady, których trzeba było przekonać. Niewielu, jeśli w ogóle ktokolwiek, wie, czego dotyczyły te dyskusje. Bardziej podejrzliwi mówili o tajnych umowach, przymusie lub obietnicach, podczas gdy inni wierzyli, że po prostu otwarcie przekazywał im wolę Ukunfazane. Sądząc po sposobie, w jaki załatwiał sprawy, jedna rzecz jest być może bardziej prawdopodobna, przynajmniej w większości przypadków, ponieważ Nagral w praktyce zaadresował największy strach wielu. Nie oznaczało to zjednoczenia plemion, ale sojusz. Wszyscy dzieliliby się wiedzą i tradycjami, aby zapewnić powodzenie migracji, ale każde plemię byłoby rządzone przez siebie. Nagral miał negocjować z ziemskimi wodzami ludzi w imieniu plemion, a do tego potrzebował silnego, zjednoczonego frontu za sobą. Poza tym jednak los każdego plemienia będzie zależał od niego samego, z jednym wyjątkiem: w przypadku odwołania się do umowy Ukunfazane z ludźmi, każde plemię wyśle wojowników pod dowództwem Nagrala, aby ponownie walczyli ze zmarłymi.

Jeden po drugim, głosy rad plemiennych zaczęły przesuwać się na jego korzyść. Pierwszymi, którzy zadeklarowali, że podążą za nim i Coati, były Czerwone Kolibry, znane ze swojego kunsztu i silnych tradycji, które sprzyjały Kultowi Wojny. Nagral natychmiast zabrał ich do pracy. Do takiej migracji potrzebna była broń, nowe narzędzia, nowe powozy i koła, lepiej przystosowane do ziem za górami. Następnie przybyli Peccari, których bestie słynęły z liczebności i waleczności. Od ich mówców Nagral poprosił o nowe uprzęże dla bestii, zlecając im również szkolenie innych plemion, gdy zajdzie taka potrzeba, jak najlepiej wykorzystać własne bestie do migracji. Wkrótce dołączyły do nich Tuskbow, Złamane Szczęki i Blade Sowy, a Nagral jak zawsze zachęcał ich do dzielenia się wiedzą w jednej dziedzinie, czy to wojny, czy rzemiosła, czy też walki ze śmiercią i chorobami. Niektórzy już narzekali, że Nagral próbuje powoli zjednoczyć plemiona pod swoim przywództwem, ale cel Huitzilina był inny. Po raz pierwszy od pokoleń koczownicze plemiona zostały zmuszone do ponownego handlu, a Nagral wierzył, że umiejętność ta będzie niezbędna podczas dzielenia ziem z ludźmi.

Chociaż w teorii jego plan był dobry, napięcia szybko wzrosły, gdy tylko plemiona zaczęły się gromadzić. Bójki, a nawet potyczki wybuchły w całym obozie gigantów zaledwie kilka dni po jego założeniu, zagrażając całemu przedsięwzięciu tuż po jego rozpoczęciu. Dopiero wtedy Kult Conquest przemówił do Nagrala, a Syjon każdego plemienia spotkał się z nim w radzie. Żaden z członków Kultu Głodu nie był obecny, by opowiedzieć o tym, co zostało powiedziane, ale wszyscy snuli opowieść o tym, co nastąpiło później. Bez słowa, bez dęcia w róg czy bicia w bębny, Nagral opuścił radę Syjonów i ruszył na zachód. Samotnie i bez rozgłosu, bez herolda czy eskorty, Nagral z Coati położył słońce na plecach i zaczął iść w kierunku gór na horyzoncie. Przez kilka krótkich chwil wydawało się, że plan Huitzilina nie powiódł się właśnie wtedy, gdy narodził się na dobre.

Pierwszy zatrąbił róg Coati, a wkrótce potem odgłosy bójki ucichły, niezdecydowane, gdy zaangażowani wojownicy rozejrzeli się zdezorientowani. Następnie rozległ się krzyk Bladych Sów, a po nim ryk Peccari's Apex. Wkrótce bębny sześciu plemion W'adrhŭn nadały tempo, gdy ich ludzie i bestie podążyli za Nagralem, niosąc ze sobą środki do życia.

Nie zatrzymają się, dopóki nie dotrą do bram Claustrine. A potem je przekroczą.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter